Awantura w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zakończona postawieniem zarzutów
Region
Pt. 02.05.2025 11:01:35
02
maj 2025
maj 2025
Łukowscy policjanci prowadzą postępowanie, które ma wyjaśnić szczegółowo co wydarzyło się wieczorem 30 kwietnia w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Łukowie. W tej sprawie zarzuty usłyszało dwóch mężczyzn, 51-latek i jego 18-leteni syn. Mieli się oni dopuścić znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej dwóch ratowników medycznych.
W czwartek 1 maja informowaliśmy Państwa o tym, że w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Łukowie doszło do pobicia dwóch ratowników medycznych. Dziś poznaliśmy szczegóły tego zdarzenia.Jak informuje nas aspirant sztabowy Marcin Józwik, oficer prasowy KPP Łuków, zawiadomienie o awanturze w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w łukowskim SP ZOZ nadeszło w środę 30 kwietnia po godzinie 20.00. Policjanci, którzy udali się na miejsce ustalili, że awanturującymi się byli dwaj mężczyźni z podłukowskiej miejscowości: 51-latek i jego 18-letnie syn. „Z pierwszych ustaleń wynika, że rzekomo powodem takiego zachowania miał być – również rzekomo – długi czas oczekiwania na wizytę lekarską i niezadowolenie ze sposobu podejścia personelu medycznego do mamy 51-latka i babci 18-latka” – informuje Radio Podlasie oficer prasowy łukowskiej komendy.
Obaj mężczyźni zostali przewiezieni na komendą i noc spędzili w areszcie. Rankiem 1 maja postawiono im zarzuty znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej dwóch ratowników medycznych w momencie, kiedy pełnili oni swoje obowiązki służbowe. W takiej sytuacji ratownicy medyczni objęci są ochroną prawną jak funkcjonariusze publiczni. 51-latkowi i 18-latkowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Po wykonanych czynności procesowych 51-latek i 18-letek zostali zwolnieni do domu. Policyjne postępowanie trwa. Po jego zakończeniu sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
zdjęcie: archiwum podlasie24
3 komentarze
Prawda jest taka , że po covidzie lekarze tak się rozleniwili, że nawet nie chce się im badać pacjenta tylko robią to sanitariusze , co wydłuża czas diagnozy . Z krwotokiem z nosa na SORZE wpierw wywiad i badanie robił sanitariusz, później przewieziono mnie na poczekalnię pełna ludzi o po czekaniu krótkim , bo po ok. 20 minut wwieziono mnie do gabinetu, gdzie znów sanitariusz kontaktując się z lekarzem przez internet , wykonał zlecone badania i podał leki. Dopiero wtedy przewieziono mnie na salę i wdrożono leczenie zalecone przez lekarza , który mnie nawet nie widział. Leżałam kilka godzin Lekarza zobaczyłam dopiero kiedy przyniósł mi wypis i porozmawiał może 3 minuty.
Ponura rzeczywistość to niestety głupota ludzi i ich brak wyobraźni, którzy wzywają karetkę by zawieść ich na SOR z powodu nie wymagającego wizyty w szpitalu ,a potem są kolejki długi czas oczekiwania
Niestety długie oczekiwanie to ponura rzeczywistość tego oddziału 😥